poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział 9 : Right from the start you were a thief , you stole my heart and I your billing vittim .







* SOLEDAD *

Jestem w dyskotece .  Różne barwy przewijają się przez moje oczy , muzyka dudni mi w uszach . Najchętniej uciekłabym z tego miejsca . Ale nie . Widzę , jak ktoś do mnie podchodzi , łapie mnie za rękę i ciągnie w stronę wyjścia . Stajemy w ciemnym korytarzu , chłopak zbliża się do mnie , a ja zamykam oczy . Zaczyna mnie całować , najpierw bardzo delikatnie , lecz z każdą chwilą z coraz większą namiętnością . Jakby chciał , żebym nigdy nie odchodziła . Została przy nim . Jestem przekonana ,  że to Marc . Jednak kiedy otwieram oczy coś mi nie pasuje . Nie widzę wpatrujących się we mnie brązowo – zielonych tęczówek , lecz natrafiam na ciemnoorzechowe spojrzenie . Widzę w nim pożądanie i pragnienie . I wtedy to do mnie dociera . Ten chłopak to  Alvaro .

***
Czuję  , jak ktoś delikatnie szarpie mnie za ramię . Powoli otwieram oczy i przed sobą spostrzegam rozpromienionego Bartrę . Po raz kolejny coś sobie uświadamiam . Że to był tylko sen . Tylko ?  Powinnam się cieszyć , bo przecież jestem szczęśliwa z Marcem . A jednak żałuję . W  głębi serca ogromnie żałuję , że jednak ten pocałunek nie miał miejsca w rzeczywistości . Co ten Morata w sobie ma , że nie możesz przestać o nim myśleć ? Nawet w snach . Przecież traktuje cię tylko , jak przyjaciółkę . A może nawet aż . Uspokój się , Soledad . No więc uspokajam się i wracam do świata żywych . Uśmiecham się uroczo do Marca , w wyniku czego w jego oczach mogę dostrzec jeszcze większą euforię . A to już chyba niemożliwe . W ostatnim czasie Marca dosłownie rozsadza pozytywna energia . Zdaję sobie sprawę , że to przeze mnie . Przeze mnie  ? Powinnam powiedzieć : dzięki mnie . Ale dla mnie to nie powód do radości . Bo widzę , jak działam na niego samą obecnością . I tego właśnie żałuję najbardziej . Że dałam mu nadzieję . Nadzieję na to , że kiedyś go pokocham . A nie wiem , czy to kiedykolwiek nastąpi . Dlaczego ? Bo na tym świecie istnieje ktoś taki jak Alvaro Morata . I bez pytania zarezerwował sobie całe miejsce w moim sercu . Teraz jednak już za późno , Sol . Doskonale o tym wiem , dlatego zmuszam się do wstania z łóżka i posłania kolejnego promiennego uśmiechu w kierunku mojego chłopaka .
- Czemu zawdzięczam Twoją jakże miłą wizytę  o … – uśmiecham się  słodko i patrzę na zegarek – 5 rano  !?  - kończę  patrząc z niedowierzaniem na Bartrę .
- A temu kochanie , że idziemy w góry . Twoja kondycja pozostawia sporo do życzenia – patrzy na mnie z łobuzerskim błyskiem w oku.
- Odezwał się ten , co po każdym treningu narzeka na nadmiar kółek wokół stadionu – odpowiadam zgryźliwie . 1:1 Sol , tak trzymaj .
- Ciekawe , co będziesz mówiła , jak wrócimy jutro do domu . Uwierz mi , że nie będzie ci do śmiechu .  Jak tylko … - nakręca się Marc , ale ja mu przerywam .
- Czekaj , czekaj . Albo mam problemy ze słuchem , w co raczej wątpię , albo ty powiedziałeś , że wracamy jutro –patrzę na niego podejrzliwie .
- Nie przesłyszałaś się , Sol , będziemy tam dwa dni . No bo nie wiem , czy z twoją sprawnością fizyczną bylibyśmy w stanie wyjść i zejść z tej góry w ciągu jednej doby – śmieje się Bartra .
- Nigdzie się stąd nie ruszam ! Ja chcę do mojego cieplutkiego łóżeczka – i już kieruję się w jego stronę , kiedy mój cudowny chłopak bierze mnie na ręce i stawia przed szafą – Co ty robisz idioto ? Nie mam zamiaru włóczyć się po jakiś szczytach i to jeszcze z samego rana , tylko dlatego , że tobie się zachciało bawić w alpinistę . 
- Bez gadania  , szybko się pakuj i ruszamy , bo w przeciwnym razie to my nawet za tydzień tam nie dojdziemy – siada na moim łóżku i przygląda mi się, podczas gdy ja w pośpiechu pakuję tylko najpotrzebniejsze rzeczy – No i to mi się podoba – całuje mnie w usta , co ja niechętnie odwzajemniam , bo nadal jestem na niego ‘ śmiertelnie ‘ obrażona .

***

- Daleko jeszcze ? – powtarzam już po raz niewiadomo który . Aż podziwiam Marca , że ma w sobie tyle cierpliwości i jeszcze nie zostawił mnie samej pośród tych lasów .
- Soledad , zachowujesz się jak małe dziecko , ale i tak cię kocham – śmieje się i przytula mnie , lecz ja  pozostaję bierna wobec jego uścisku .  Kocham cię . Te dwa słowa sprawiają , że cała drętwieję .  Niby nic takiego , przecież każdy chłopak mówi swojej dziewczynie , że ją kocha . Jednak dla mnie to nie byle co . To sygnał , że Marc coraz bardziej angażuje się w ten związek . A ja tego nie chcę i próbuję  za wszelką cenę uniknąć . Za późno , Soledad . Za późno . Wiem , powtarzam się, ale z każdą chwilą coraz wyraźniej dociera do mnie fakt , że robię na przekór sobie .
- No to jak , ile jeszcze będę musiała znosić tę męczarnię ? – próbuję oderwać się od moich myśli .
- No wiesz , pewnie jakieś 3 , może 4 godziny … - zaczyna zastanawiać się Marc .
- Co !? Czyś ty do reszty zwariował  ? Że też byłam taka głupia i zgodziłam się na tą wyprawę – mówię z kwaśną miną .
- Czyli jednak się poddajesz ? Przyznajesz się , że nie masz na tyle siły żeby wyjść na ten szczyt – macha ręką w tylko jemu znanym kierunku , gdzie zapewne znajduje się ten wierzchołek – Ha , wiedziałem ! – śmieje się z triumfem . Wie , jak mnie podejść . Ugh ,  niedoczekanie twoje ! Z Soledad Rodriguez się nie zaczyna , drogi piłkarzyku . Jeszcze będziesz musiał przyznać mi rację .
- Nigdy w życiu –krzyczę  mu do ucha  - Chodź , idziemy . Co się tak ociągasz ? – odwracam się na pięcie  i nie patrząc na Bartrę pędzę do przodu . Fajnie , że wiem w jakim kierunku mam iść .

* ALVARO *

Teraz jedynym miejscem , w którym mogę swobodnie pomyśleć jest stadion . Brzmi to absurdalnie , bo w końcu od czego jest dom , park albo plaża  ? A jednak . Tylko tam w pełni uświadamiał sobie , czego tak naprawdę w życiu dokonałem . Mam pieniądze , świetną pracę , rodzinę , przyjaciół , zdrowie … a jednak czegoś mi brakuje . Dosyć długo zastanawiam się , czego .  I po pewnym czasie już wiem . W moim życiu brakuje miłości  . A może miałeś szansę na miłość tylko świadomie ją zaprzepaściłeś ? Jakiś głos w mojej głowie podpowiada mi , że to prawda . Tak Alvaro , miałeś szansę . A tą szansą była Soledad . Była ?  Może nadal jest . Co chwilę powtarzałem sobie ,  że wszystko zepsułem . Jednak teraz po raz pierwszy od dłuższego czasu coś sobie postanawiam . Choćbym nie wiem, jak miał tego dokonać , ty i tak będziesz ze mną , Soledad .

* SOLEDAD *

- I co ? Dalej będziesz się tak wymądrzał  ? – pytam wyraźnie rozbawionego Bartrę – I z czego się śmiejesz głupku ? – próbuję uderzyć go w umięśniony tors , co nie przynosi oczekiwanego efektu , gdyż zwyczajnie jest ode mnie silniejszy . Zamiast tego łapie mnie za nadgarstki i przyciąga do siebie .
- Już cicho , Sol . Jesteś bardzo odważna , wytrzymała , masz świetną kondycję i w ogóle , ale teraz choć na chwilę zapomnijmy o całym tym świecie – patrzy mi w oczy  , a ja za wszelką cenę staram się uniknąć tego spojrzenia . Nie gap się tak na mnie , Bartra ! Dobrze wiesz , że nie mogę się temu oprzeć i perfidnie to wykorzystujesz .  Stoimy na stromym szczycie i wpatrujemy się przed siebie . Marc obejmuje mnie ramionami . W dole widzę mniejsze szczyty , lasy  , skały . Widzę gęstą mgłę , która powoli opada w dół . Widzę maleńkie domy .  Przez tą chwilę mogłabym zatrzymać czas . Nie myśleć o niczym . Nie myśleć o Alvaro . Znów patrzę mu w oczy i widzę głębokie uczucie . Ale nie tylko to . Widzę również jakby prośbę o odwzajemnienie tego uczucia . Lecz na razie nie mogę nic z tym zrobić . Nie teraz . Może kiedyś . Przykro mi Marc , ale musisz jeszcze trochę poczekać . Nie wiem , ile . Na razie jeszcze nie jestem w stanie cię pokochać . Nie wiem , czy w ogóle będę. Przez chwilę wydaje mi się , że chłopak czyta mi w myślach , bo tylko  mocniej przytula mnie do siebie .
- Poczekam , Sol . Poczekam tak długo , jak tylko będzie trzeba – nie wierzę . Telepatia ?
- Dziękuję – nic więcej nie muszę mówić . Wiem , że on rozumie. Jednak jestem nienormalna . Mam zmienne uczucia , raz wydaje mi się , że nikogo nie darzę takim uczuciem  jak Alvaro i że tylko tracę czas mój i Marca , a za chwilę jestem gotowa spróbować go pokochać . Już w tym momencie podziwiam ludzi , którzy byliby w stanie ogarnąć moje myślenie.

***
- Nareszcie ! – rzucam się na łóżko , które jednak nie grzeszy wygodnością . Jednak w tej chwili nie zwracam na to szczególnej uwagi , gdyż po całym dniu tej męczarni jestem tak zmęczona , że mogłabym zasnąć choćby zaraz po przekroczeniu drzwi . Na szczęście koło mnie znajduje się Marc , przez co nie jestem narażona na wstanie nazajutrz z ogromnym bólem pleców .
- Wiesz  , Soledad , nie chcę cię straszyć , ale jutro ciąg dalszy atrakcji – Bartra kuca koło mojego łóżka i uśmiecha się szeroko .
- Jeśli chciałeś żebym po powrocie opadła z sił , to prawie ci się to udało . Po jutrzejszym wysiłku uda ci się to na pewno – mówię niewyraźnie , bo już zaczynam odpływać . A potem jest tylko ciemność i cisza .
***
Rano budzę się , o dziwo , bez oznak jakichkolwiek boleści . Na łóżku obok Marc śpi w najlepsze . Wygląda tak niewinnie i słodko . Kiedy tak na niego patrzę , zaczynam wyobrażać sobie nie wiadomo co . Soledad , ty naprawdę jesteś chora umysłowo. Jak można czuć coś do dwóch chłopaków jednocześnie ? Chyba moje serce posłuchało rozumu i już zaczyna akcję pt. ‘ Zapomnij o Alvaro , przecież obok ciebie znajduje się taki cudowny chłopak ( czyt. Marc ) . Dobra , wiec może teraz zacznę cię słuchać i urzeczywistniać ten plan . Nagle zauważam , że nie ja jedyna w tym pokoju mam kontakt ze światem . Marc wstaje z łóżka i całuje mnie namiętnie na powitanie . A ja nie protestuję . Przeciwnie . Zaczyna mi się to podobać .
- Mmm .. tęskniłem za tym smakiem – uśmiecha się słodko .
- Przecież całowałeś mnie jakieś parę godzin wcześniej , debilu-  patrzę na niego jak na wariata .
- To było tak dawno temu … - zaczyna się ze mną drażnić .
- A , weź ty się uspokój . Lepiej się zbierajmy , bo ja chcę dzisiaj wrócić do domu – patrzę na niego z rozbawieniem .
- Widzę , że role się odwróciły . Teraz to ty mnie poganiasz , a nie odwrotnie . No , ale w sumie to mi to jest na rękę . Nie będę musiał znowu słuchać ciągłego narzekania – wystawia mi język , za co dostaje ode mnie po głowie .
- Bez gadania . Ruszamy w drogę – rozkazuję .
- Tak jest , pani kapitan – salutuje Marc , na co kręcę z rozbawieniem głową .
***
Muszę przyznać , że w porównaniu do dnia wczorajszego , dzisiaj całkiem przyjemnie spaceruje mi się pośród tej zieleni . Nawet turystów nie ma za wielu , no bo komu chciało być się wstawać tak wcześnie ? Idziemy w zupełnej ciszy , lecz nie jest to ta z typu tych niezręcznych . Po prostu nie potrzeba nam  słów . I nie powiem , przebywanie razem z Marciem w takiej ciszy jest bardzo przyjemne . Ten błogi spokój przerywa piłkarz .
- Soledad , nie mówiłem ci nic wcześniej , ale … - i jak na złość dzwoni wtedy mój telefon .
- Zaczekaj chwilę , to pewnie chłopaki – kręcę ze śmiechem głową  - Po jaką cholerę dzwonisz do mnie o szóstej rano , Ramos ? – pytam z udawanym oburzeniem .
- No bo wiesz , Sol … jest taka sprawa , że … no … - nie może wysłowić się Sergio .
- No wyduś to z siebie – śmieję się z niego .
- Bo robimy imprezkę z chłopakami i chcemy żebyś na niej była, ale wiesz … bez Bartry, bo nie chcemy żeby był obecny ktoś z Barcelony . To jak , będziesz ? – pyta z nadzieją . Ach , zapomniałam żeby przecież oni delikatnie mówiąc dalej za sobą nie przepadają .
- No przecież nie przegapię takiego wydarzenia  , Ramos . Oczywiście  , że będę – krzyczę do słuchawki – A jeśli chodzi o Marca , to za żadne skarby nie poszedłby z własnej woli na imprezę Królewskich i wcale się mu nie dziwię  , zważając na to, jak wam odwala po paru butelkach alkoholu . Prawda Marc ? – zwracam się do chłopaka , na co on tylko wzrusza ze zdziwieniem ramionami , bo nie do końca orientuje się w temacie .
- Bardzo zabawne , Sol – mówi z udawaną złością – Ale cieszymy się , że będziesz . A tak w ogóle co robisz tak wcześnie z Bartrą ? – pyta podejrzliwie , na co ja wybucham śmiechem .
- Jestem na wycieczce krajoznawczej , Ramos – odpowiadam i kończę tę jakże inteligentną rozmowę – Chłopaki , a właściwie Sergio zaprosił mnie na imprezę , ale próbował mi delikatnie powiedzieć , że mam się tam zjawić bez ciebie u boku . Nie gniewasz się prawda ? – patrzę na niego .
- No coś ty . W życiu nie zgodziłbym się na przebywanie w jednym towarzystwie z bandą tych oszustów , symulatnów i idiotów . Nie wiem , jak ty możesz to wytrzymywać   – oburza się teatralnie .
- Ej , ej – mówię ze śmiechem  - To są moi przyjaciele . Dobrze wiesz , że Real to całe moje życie i nic tego nie zmieni . Nawet ty . Nigdy nawet nie polubię Barcelony , nie ma takiej opcji – Marc krzywi się  , na co ja po raz kolejny wybucham śmiechem - Taki  urok bycia kibicem Królewskich – kończę przytulając się do chłopaka – A wracając do naszej rozmowy , co chciałeś mi powiedzieć ? – odwracam się w jego stronę .
- No właśnie , nie wiem od czego zacząć … No bo , już za tydzień kończy nam się pobyt na Bernabéu i wracamy do Barcelony . A to oznacza , że nie będziemy ze sobą spędzać tak dużo czasu – patrzy na mnie niepewnie , po czym w końcu mówi - I chciałem ci zaproponować żebyś przeprowadziła się do mnie i zamieszkała w moim domu – kończy , lecz kiedy widzi moją minę , dodaje – Wiem , że to nie jest decyzja , którą podejmiesz od tak – pstryka palcami – Ale nawet nie wiesz , jaki byłbym szczęśliwy , gdybyś się zgodziła – patrzy na mnie , lecz ja po raz nie wiadomo który nie wiem , co mam zrobić . Po prostu nie wiem . Ale wiem jedno . Że muszę szybko coś postanowić .  I po chwili decyduję się i  mam tylko nadzieję , że nie będę tego żałować .  



Eh , ale wyszedł długi rozdział . Mam nadzieję , że  chociaż troszkę się wam spodoba . Alvaro już po raz niezliczony postanawia sobie walczyć o Sol , no i zobaczymy , czy tym razem zdecyduje się na dobre . No , a jeśli chodzi o główną bohaterkę to ma niezły mętlik w głowie , więc będę musiała ją trochę ogarnąć i mam nadzieję , że mi się to uda . Teraz zaczynam ferie , więc będę miała na to więcej czasu . Dziękuję, że jesteście i czytacie moje wypociny  < 3 :*



Szkoda tego remisu , bo była szansa prześcignąć Barcelonę , ale jeszcze nic straconego . Wierzę w was chłopaki i jestem pewna  , że jesteście w stanie powalczyć o tytuły <3  





















12 komentarzy:

  1. Kurde, robi się coraz ciekawiej. Też mam teraz ferie :D No i ten wypad w góry, no, no. I jeszcze śni jej się Alvaro. Mam nadzieję, że na tej imprezie wydarzy się coś pomiędzy tą dwójką :D
    Pozdrawiam i życzę dużo weny
    http://done-with-the-wind.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Marc jest cudowny i nic tego zmienić nie potrafi - nawet to, że Sol ma problem sama ze sobą i nie wie, jak się zachować. Tak wgl to ten początek - no gdzie ja bym się spodziewała, że to sen był ;) A z drugiej strony z rzeczywistością niewiele miał wspólnego.
    Tak sobie teraz myślę, że skoro już jest z Bartrą, to powinna dać mu szansę. I chyba daje. Próbuje przynajmniej. Za jakiś czas zobaczymy, co tego wyniknie.
    buziaki ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej. Świetny rozdział :) Soledad ma trudny orzech do zgryzienia... chociaż ja bez wahania wybrałabym Morate bo real > barca :)
    Pozdrawiam! - Bunko
    Pokonana-zakochana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, świetny rozdział, z resztą jak zawsze. ;) Kurczę, mam nadzieje, że Sol podjęła dobrą decyzję co do przeprowadzki, że nie będzie jej żałować...jeszcze śni jej się Avaro..
    Cóż, nie pozostaje mi nic, jak tylko śledzenie dalszych rozdziałów, więc czekam na kolejny! ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. No to Soledad ma niezły dylemat. Wydaje mi się, że Marc zasługuje na danie mu szansy, chłopak się stara a do rego jest cholernie uroczy :D
    Coś czuję, że na tej imprezie może się coś wydarzyć pomiędzy bohaterką, a Alvaro.
    Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  6. No w końcu do ciebie zajrzałam, ciężko mi się zebrać do nadrabiania. ;) Sol faktycznie ma problemy ze sobą, ale ja na jej miejscu dałabym szansę Marcowi, chociaż cały czas gdzieś tam kręci się Alvaro. Trzeba poczekać na rozwój akcji ;)
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Co ma w sobie Alvaro? Hejty za 3...2...1
    JA BYM SIĘ ZASTANAWIAŁA CO MARC MA W SOBIE, tak jestem fanką Barcelony, nie piłkarskiej urody Barcelony tylko samej Barcelony.....
    Chociaż Marc jest przystoiny *.*
    Ale koniec kobieto ty masz przy sobie Marc Bartre a ty myślisz o Alvaro ?
    No weź się zastanów... A jak tak bardzo kochasz Alvaro to do niego biegnij :D przecież to jest miłość, biegnij do niego i mu powiedz.
    Pozdrawiam i całuję
    Werooooo...
    Serdecznie zapraszam na nowy rozdział do mnie
    wellinger-andreas.blogspot.com
    i na kompletnie coś nowego
    na-zawsze-macieju.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Uff, nadrobiłam i nie żałuję! :)
    Nie wiem, czy świadomie czy nie, ale Soledad prędzej czy późnien zrani Marca, i straci przy tym najlepszego przyjaciela i oparcie w jednym.
    Ale jeśli rzeczywiście kocha Moratę, to niech tam do niego zapierdziela! :D
    Buziaki :*

    P.S
    Nowy rozdział na lose-myself-tonight.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślę, że mimo wszystko Sol powinna przyjąć propozycję Marca, ponieważ Alvaro jakoś specjalnie nie rusza dupy żeby zmienić coś w związku z tą uroczą dziewczyną. Mam nadzieję, że gdy Sol się wyprowadzi z Madrytu Alvaro pojedzie do Barcelony i padnie przed nią na kolana z kwiatami mówiąc jak bardzo ją kocha <3
    I w ogóle przepraszam, że nie komentowałam ostatnich rozdziałów :c Teraz mi strasznie głupio :c Przepraszam :*
    W wolnej chwili zapraszam do siebie na dalsze losy Nurii :> I oczywiście zapraszam na nowy blog: http://czas-najlepszym-lekarzem.blogspot.com/
    Buziaki moja kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  10. iguessthatslove.blogspot.com

    zapraszam do siebie,historia z udziałem skoczkow,w rolach głownych Slowency!:)

    OdpowiedzUsuń
  11. kompletnie nie wiem co ja mam powiedzieć. trudno postawić mi się na jej miejscu, jakoś tak.. no bo tu Marc, tam Alvaro. ;o

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurczę szkoda mi Sol :c Tam Marc , tam Alvaro ....
    Trzymam kciuki za nią ! <3 Ale jednak wole aby wybrała propozycję Marca :)
    Rozdział jest super :D
    Czekam na kolejny ^^
    Buziaki :***

    Zapraszam również do mnie !
    http://przepraszam-ale-to-nic-nie-zmieni.blogspot.com/
    http://przez-chorobe-do-milosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń